Zrozumienie. Akceptacja. Decyzja.

Zrozumienie. Akceptacja. Decyzja.

Przeraża mnie niewiedza społeczeństwa na temat uzależnień.

Pomijam już ekstremalne przypadki typu: Anonimowy Alkoholik nie jest już alkoholikiem. Ale pojmowanie uzależnienia, nie jako choroby, a jako kaprysu albo złego wychowania jest czymś skrajnie powszechnym. Przeraża mnie ludzka głupota w tym aspekcie i nasza skłonność do bycia ekspertami od wszystkiego, czyli od niczego.

Przeraża mnie ludzka obojętność. Ignorancja. Fokusowanie się na własnych celach – szczególnie tych materialnych (nie oszukujmy się…), często kosztem innych osób. Znieczulica wobec ludzkiego cierpienia.

A już do furii doprowadza mnie robienie show z tragedii innych ludzi.

Przykład: sytuacja sprzed jakiś dwóch miesięcy. Na fejsbukowym fanpage’u pewnego polskiego opiniotwórczego programu interwencyjno-śledczego (tak chcą się nazywać) reportaż o 16-letnim chłopaku, uzależnionym od 5 lat (!!!) od dopalaczy. BTW – nie tylko. Generalnie nie oglądam tego typu programów, bo jak wiadomo prawda jest tylko jedna – liczy się oglądalność, a więc każdy temat musi być odpowiednio soczyście przedstawiony. I pana reportera nie obchodzi za bardzo kto, z kim i dlaczego, ale zawsze jest szansa, że się coś ciekawego zmontuje i słupki skoczą do góry. Skusiła mnie jednak bliskość tematu, więc przekierowałam się na stronkę, żeby obejrzeć cały dokument.

Oczywiście do 10 minutowego reportażu trzeba wrzucić to, co jest najbardziej pikantne, czyli np. naćpanego dzieciaka szarpiącego się z matką o lufę, którą mu zabrała. Ale generalnie obraz nędzy i rozpaczy – chłopak wołający o pomoc i jego matka, która za kołnierz ewidentnie nie wylewa. Ojca brak.

Telewizja coś mu niby próbuje pomóc, załatwia jakiś ośrodek.  Ale chłopak ma odwyk (za przeproszeniem) w dupie, bo póki matka sama chleje, to po jaki ciul on ma przestać ćpać? A tak w ogóle to już sam nie wie po co ćpa i dlaczego i w ogóle na jakiej planecie żyje. Ale plazmę mu matka kupiła na całą ścianę, więc jak już się zjara, to ma chociaż na czym zmęczone oko zawiesić. Gorzej, że czasem ma ochotę powiesić się sam.

No i ja to obejrzałam o 11 w nocy i ryk. Bo sobie myślę – fajny młody chłopak i w takie szambo wpadł. Od matki raczej wsparcia nie ma, bo sama lubi wypić. Telewizja niby chce pomóc, a tak naprawdę pokazuje go jako młodego gniewnego, który chce zaszlachtować matkę i w ogóle, jak można być tak głupim, żeby tyle dopalaczy żreć? Dzwonie do mojego M. – on już dziesiątkę za młodego leci, żeby go dobre moce w swoje obroty wzięły. Ja piszę do telewizji o jakiś kontakt do tego dzieciaka, żeby chociaż parę słów wystukać, żeby się trzymał, że nie jest sam, że trzymam kciuki, etc. Może będzie miał to gdzieś, a może będzie to jakaś iskierka mocy dla niego, że są ludzie, którzy znają to gówno i mimo wszystko w niego wierzą? A później patrzę w komentarze pod materiałem i nie wierzę. Nie wierzę w to, że ludzie są tak głupi. Podejrzewam, że co najmniej 70 procent z komentujących nawet nie obejrzała całego materiału, a swoje bogate opinie podparła jedynie samym tytułem reportażu. Ale miałam poważną dyskusję z pewną panią, która oczywiście wyśmiała mój pomysł niesienia otuchy dla tego dzieciaka – bo przecież lepiej nie robić nic, albo siedzieć w domu na dupie i bawić się w multieksperta. Później ta sama pani twierdziła, że jest jakąś super działaczką społeczną i może razem zbierzemy siły, żeby pomóc chłopakowi. Ale jak wyraziłam swoją szczerą chęć do działania i zapytałam o szczegóły, to pani zniknęła.

Najbardziej przerażające były opinie (większości) osób, które gdybyśmy żyli w XVI wieku spaliłyby chłopaka na stosie, bo to zło wcielone. A w ogóle cała rodzina to jakaś patologia, więc najlepiej ich od razu zakopać żywcem – przynajmniej w kontekście społecznym.

I ja nie wiem, czy naprawdę to nasze społeczeństwo jest tak głupie i bezduszne? Czy to tylko mechanizm obronny przed światem. Ale w żadnym komentarzu nikt nie pokusił się zadać pytania: no dobra, ale czemu kurwa ten dzieciak w wieku 11 lat zaczął ćpać?, co się tam zadziało?, jak można mu pomóc? Słowne ukamienowanie – tak można nazwać to, co pojawiło się pod reportażem. Gdybym była osobą uzależnioną od środków psychoaktywnych, po takiej reakcji na moją chorobę, mój krzyż, moje cierpienie, chyba poszłabym po herę.

I to nie jest kwestia anonimowości internetowej. O mojej sytuacji, jako osoby współuzależnionej rozmawiam również z ludźmi wykształconymi, na wysokim poziomie intelektualnym i często słyszę: Ty głupia jesteś, że ćpuna nie zostawisz? Naprawdę masa społeczeństwa nie traktuje uzależnienia, jako choroby, a jako zwykłe widzimisię.

Ja trochę staram się tłumaczyć tych ludzi (moja naiwna wiara w dobro każdego człowieka się kłania). Myślę sobie, że może są niedouczeni. Albo przeraża ich temat taki jak ten, bo po prostu boją się gadać o czymś, co może dotyczyć ich samych albo ich bliskich.

Po tamtej sytuacji odpuściłam sobie na jakiś czas obserwowanie fanpage’ów tego typu, bo jednak mam skłonność do wchodzenia za mocno w takie tematy i emocjonalnie też mnie to trochę kosztowało. A świata niestety nie nawrócę. Jedyne, co mogę robić, to własną postawą pokazywać, że da się żyć z osobą uzależnioną. Może nie jest łatwo, ale zawsze warto walczyć o prawdziwą miłość.

 

CDN…

Dodaj komentarz