Czerwony Alarm

Czerwony Alarm

Już od jakiegoś czasu się na to zbierało i w końcu bam! Po siedmiu miesiącach trzeźwości mamy nawrót. Konsekwencja niechodzenia na meetingi i braku pokory (?) do choroby.

Chciałoby się rzec – ile można? Ale sedno upadku nie tkwi na szukaniu winy tylko rozwiązania.

Stara ja po zaćpaniu M. wpadłaby w czarną rozpacz i generalnie ogólną panikę. Nie powiem, że system trochę mi nie siadł. Ale tym razem zamiast kupienia butelki martini (była później), głębokiego szlochu i awantur w stylu: „dlaczego znów mi to robisz” wybrałam prostszą drogę. Zamiast tworzyć mojemu M. komfort ćpania w postaci ciepłego domku, do którego zawsze może wrócić; kontrolowania i zamartwiania się tym gdzie jest po prostu puszczam go wolno.

Czy jest łatwo? Oczywiście twarda miłość nie jest bułką z masłem, ale nauczona doświadczeniem (chociaż ktoś) wiem, że to jedyna droga żeby mu pomóc. Nadzieja matką głupich, ale po kilku latach związku i poprzednich doświadczeniach wiem, że M. jest na tyle delikatny, że kilka nocy pod gołym niebem raczej mu w tym przypadku pomogą, niż zaszkodzą.

Puszczam go wolno, bo branie za niego odpowiedzialności w tym stanie byłoby udręką i koszmarem dla mnie, a dla niego dłuższą drogą do trzeźwości.

Oczywiście jest mi przykro. Jest mi przykro bo przed nami piękny słoneczny weekend, który moglibyśmy razem spędzić na naszych górkach, a spędzę go sama w domu zabijając czas, żeby nie myśleć o tym, co się z nim dzieje. Jest mi przykro, że noc – zamiast spędzić z nim – spędzę tylko z moją kicią. W końcu jestem zła na niego, bo popsuł nam nasze plany pójścia dziś do kina, wspólnych weekendowych zakupów, rozmów i spacerów. Ale tak naprawdę nie mogę być zła na niego za jego chorobę, która popsuła mi komfort życia, do którego już zdążyłam się przyzwyczaić.

Czeka mnie teraz ciężki czas, w którym sama sobie muszę pokazać ile jako osoba współuzależniona nauczyłam się po ostatnich doświadczeniach. Spokój, konsekwencja, cierpliwość i przyjaciele – tego właśnie teraz potrzebuję.

O niego się nie martwię. Jest dużym chłopcem. Cokolwiek się nie stanie, to on jest panem swojego losu. Mi pozostaje Modlitwa o Pogodę Ducha:

„Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.”

Dodaj komentarz